Człowiek ma być na tyle piękny, na tyle fajny, że inni po prostu chcą spędzać z nim czas

O tym, co znaczy lubić ludzi, jak się tego nauczyć, by innych chwalić, dlaczego hejtowanie jest złe, co robić, by nie dać się wciągnąć w świat złych myśli, jak i czy w Polsce ludzie lubią ludzi i jaka miałaby być Polska za dekadę ‒ w rozmowie z Agnieszką Toczko - Rak opowiada ksiądz Jacek WIOSNA Stryczek.

0
4236

Ksiądz lubi ludzi?

Lubię ludzi, ale rozumiem to nie przez to, co do nich czuję, tylko jak ich traktuję.

Pytam, bo jestem ciekawa, skąd się wziął pomysł na nową odsłonę SZLACHETNEJ PACZKI zatytułowaną właśnie Lubię ludzi.

Najgłębsze tło, czy też dno, źródło tego projektu mieści się w przykazaniu miłości wzajemnej, które mówi, że nie sztuką jest kochać, sztuką jest tak kochać, że ten, kogo kocham też potrafi kochać. Czyli innymi słowy, jeżeli spotykam się z ludźmi, to powinienem tak kochać, że oni potrafią kochać bardziej, czyli stają się fajniejsi. Przykazanie miłości wzajemnej mówi o tym, że istnieją dwa źródła fajności. Jednym źródłem jestem ja, a drugim źródłem jest człowiek, który może być fajniejszy dzięki temu, że spotkał się ze mną. I to jest właśnie „lubię ludzi”. Dokładnie na tym polega alchemia tego projektu. To jest styl mojego życia. To powołanie w powołaniu. Jeżeli nazywam się Jacek WIOSNA Stryczek to WIOSNA oznacza, że nie tylko jestem księdzem, ale też postanowiłem poświęcić swoje życie na promowanie przykazania miłości wzajemnej, praktykowania go, czyli lubienia ludzi.

A czym tak naprawdę jest Lubię ludzi? To kampania, rebranding, manifest wartości? Co Paczka z Księdzem na czele chce tym pomysłem osiągnąć?

Lubię ludzi to jest pomysł na życie, bo ja już od dawna uważam, że pomaganie jest słabe. Na przykład – mógłbym dać komuś jedzenie. Ale fajne jest to, kiedy ta osoba ma ze mną kontakt, po którym sama sobie poradzi, sama zdobędzie jedzenie, a jeszcze na dodatek będzie potrafiła być fajna i życzliwa dla innych. Lubię Ludzi  to pomysł na życie, który sprawia, że gdy my stajemy się fajniejsi, czyli lubimy ludzi, wokół nas ludzie stają się fajniejsi i całe życie społeczne w naszym kraju się przebudowuje. Tak naprawdę promujemy styl życia.

Przygotowując się do tego wywiadu, pytałam ludzi z zewnątrz, co chcieli by usłyszeć o tej kampanii, i jak mantra powtarzało się pytanie „Po co?”, na wielu poziomach. Może zacznijmy od „Po co?” na poziomie idei.

Lubię ludzi polega na tym, że chwalę innych, gdy odnoszą sukces. Wyobrażam sobie, że gdy ktoś przylatuje do Polski, wysiada z samolotu, pierwsze, co go spotyka, to ktoś mówi: „Masz fajną koszulę”, czyli zamiast tego, co się przyjmuje tradycyjnie za polskie, czyli hejtowania, pretensji, negatywnego komunikowania się, wręcz odwrotnie, Polska jest krajem, w którym ludzie chwalą siebie nawzajem. Ktoś przylatuje do Polski, bo wie, że w tym kraju można dojść do sukcesu uczciwą pracą, a nie rozpychaniem się łokciami. Ktoś przylatuje do Polski i kiedy ma problem, to od razu czuje, że tu są ludzie wrażliwi, bo odkryli jego problem i mu pomogą. Albo że w Polsce bycie innym od wszystkich jest fajne, bo ludzie się interesują tym, że inni są inni i chcą z nimi współpracować. Nie ma stereotypowania, nie ma formatowania, wymuszania na ludziach tego, żeby nie byli sobą. Można być różnorodnym.

Czy ta kampania w jakikolwiek sposób łączy się z obecną sytuacją społeczno-polityczną w Polsce?

Tak. Są dwa źródła tej kampanii. Pierwszym jest to, że w SZLACHETNEJ PACZCE robimy to od 16 lat. A dokładnie: my lubimy ludzi, czyli wydobywamy z nich to, co mają w sobie najpiękniejszego. Tak, jak tutorka, która idzie z dzieckiem z AKADEMII PRZYSZŁOŚCI, najgorszym uczniem w szkole i on mówi: „O, rzeka. Idę się utopić, bo komu na mnie zależy”. To jest to, że my różnych ludzi czynimy piękniejszymi, zmieniając ich sposób patrzenia na siebie i na świat. Ja zajmuję się tym jeszcze dłużej, bo już od 1984 roku. A drugie źródło jest takie, że faktycznie w Polsce są teraz głębokie podziały społeczne i jest zezwolenie na hejt, na mówienie źle o sobie. Ja i my należymy do takiej grupy, która chce dalej normalnie żyć, chce lubić ludzi, chce budować społeczność, chce się rozwijać. Ta druga sytuacja, czyli kontekst społeczno-polityczny, sprawiła, że nagle poczuliśmy, że może nie jesteśmy mniejszością. Że coraz więcej osób wokół nas zaczęło deklarować swoje wartości i uwierzyliśmy, że istnieje możliwość koalicji. Bo Lubię ludzi, kampania, z którą wystartowaliśmy, to jest koalicja. Jest coraz więcej osób, które już takie są, które patrzą na świat tak samo, jak my, czyli chcą dalej się rozwijać, nad sobą pracować, kolegować się ze sobą, rozwijać, a nie kłócić, i to nas zbliżyło do siebie. Traktujemy tę kampanię nie jako kampanię dla Paczki, tylko kampanię dla Polski, bo my wolelibyśmy taką Polskę. Dlatego w tej kampanii jest dużo miejsca do zaangażowania się przez innych. I tak podchodzą do tego nasi partnerzy, chociażby twórca Runmageddonu.

Powiedział Ksiądz, że lubienie ludzi trwa w Paczce od 16 lat, a Ksiądz zajmuje się tym od 1984 roku. W tym czasie Paczka zmieniła się od lokalnego pomysłu do ogólnopolskiego projektu. Mieliśmy najpierw Świąteczną Paczkę, później Szlachetną, a teraz my mamy Lubię ludzi.

Nie. Mamy dalej SZLACHETNĄ PACZKĘ, która manifestuje to, czym się zajmuje, bo my już dawno nie zajmujemy się robieniem paczek. Paczki są dalej, łączenie biednych i bogatych się dokonuje, ale my wykonujemy dużo potężniejszą pracę. W paczkach są prezenty, które wydobywają z tych potrzebujących piękno, nasi wolontariusze po tym, jak mają wpisane w  CV zaangażowanie u nas, dostają dobrą pracę, darczyńców nauczyliśmy, jak robić paczki tak, że to buduje ich rodziny i społeczności w firmie, najgorsi uczniowie w szkole w AKADEMII PRZYSZŁOŚCI nagle stają się bohaterami,  twórcy, artyści w SZTUCE TERAZ odkrywają nie tylko swoje dzieła, ale też swoje piękno. My to właściwie robimy. Niektórzy ciągle postrzegają nas w kategorii „robienia paczek”, ale tak naprawdę mamy mnóstwo projektów i grup, z którymi pracujemy. W Wiośnie jest też ogromne przyzwolenie, czy też zapał, do tego, by jak odkrywamy nową grupę społeczną, której możemy pomóc, jak np. niepełnosprawni i Fód Trucki, uczynić ich piękniejszymi. Chętnie to robimy. I właściwie przestało mieć znaczenie, jaka to jest grupa. Jak mamy siłę i środki, to inwestujemy w kolejną grupę.

To wiąże się z tym, o co teraz chciałam zapytać, czyli z lovemarką. Kevin Roberts, prezes globalnej agencji Saatchi&Saatchi twierdzi, że lovemarka charakteryzuje się dwiema wartościami: wysokim szacunkiem i wysoką miłością. Czy Lubię ludzi to jest właśnie dążenie do takiego postrzegania Paczki, czy też Paczka już taka jest, tylko umacniamy w ten sposób jej wizerunek?

Szlachetna Paczka była konstruowana jako lovemarka przede wszystkim z jednego powodu.  Wiele osób myślało wpłatami intuicyjnie, czyli najchętniej kojarzyli to z pomaganiem żebrakowi na ulicy, a dzięki zaufaniu do marki byli w stanie zmienić swój sposób podejścia do życia potrzebujących i do swojego życia. Lovemarka jest tu takim narzędziem, które pomaga nam w przeprowadzeniu zmiany społecznej, i faktycznie coraz częściej ludzie nam ufają – bo trzeba nam zaufać w tym, że lubienie ludzi jest efektywne. Wczoraj udzieliłem wywiadu, w którym dziennikarz wielokrotnie kwestionował to, że lubienie się opłaca, bo np. ty kogoś lubisz, a ten człowiek cię skrzywdzi. Więc trzeba nam zaufać. I rozumiem, że prestiż tej marki buduje się nie przez oglądanie telewizji i spotów, tylko przez to, że ktoś z nami był w projekcie i zobaczył, że są tego dobre owoce. My tak przeprowadzamy ludzi przez zmianę.

Rozumiem, że Ksiądz ma wizję, czy będzie i jaka będzie Paczka za 5, 10 lat. Czy Lubię ludzi to droga prowadząca do tej wizji?

Ja raczej mam wizję tego, jak ma wyglądać Polska. Ja bym chciał, żeby Polska była krajem, w którym się lubi ludzi, czyli są w nim cztery wartości, które promujemy: życzliwość, wrażliwość, uczciwa praca i drużynowość. A to jak do tego dojdziemy, to jest już osobna sprawa. Dlatego z mojej perspektywy łączenie biednych i bogatych wciąż jest potrzebne, ale równolegle chcemy już uczyć ludzi, jak zarabiać więcej, bo ostateczną odpowiedzią na biedę nie jest utrwalanie podziałów, tylko aktywizowanie wszystkich do działania, do pracy. My podejmujemy więc takie zadania, jakie są w danym momencie potrzebne, jakie są ważne dla Polaków. Moja wizja Polski w 2001 roku była od początku taka, że chciałem połączyć Polaków i przeprowadzić ich ze społeczeństwa postpeerelowskiego, w którym monopol na pomaganie był po stronie państwa, do społeczeństwa obywatelskiego, w którym ludzie sobie nawzajem pomagają. Miałem w tym modelu właśnie ideę jednoczenia, współpracy, a to, że wdrażanie tego zajmuje dużo czasu, to jest jakby osobna rzecz. Ale wizja się nie zmienia. Lubię ludzi jest po prostu nazwaniem tego, co my i tak robimy i co się opłaca wszystkim robić. Bycie w Paczce dzisiaj tak naprawdę oznacza wybór pewnej koncepcji życiowej, pomysłu na siebie, który zmienia świat. Ja nie mam w sobie takiej wizji, że jedynie politycy rządzą światem. Uważam, że ludzie, którzy się zmieniają, mają ogromy wpływ na świat.

Czyli na dobrą sprawę Lubię ludzi to nie jest radykalna zmiana, tylko po prostu nowe ujęcie…

Tak. To jest nowe nazwanie tego, czym się zajmujemy.

W takim razie do czego Paczka zaprasza ludzi?

Ja bym powiedział, że to jest bardzo ciekawe. O wszystkim, co robimy, już mówiliśmy, ale jedną rzeczą jest mówić, a drugą rzeczą jest mówić w sposób prosty i komunikatywny. Dlatego samo przygotowanie, czyli znalezienie właściwych słów, które by sprawiły, że szybko można zrozumieć nasza ideę, zajęło nam pół roku. I jeżeli coś mielibyśmy nazwać kampanią, to „wlanie” tych właściwych słów we właściwe miejsce, we właściwym czasie.

Czyli rozumiem, chodzi o cztery wartości i to wszystko, o czym teraz rozmawialiśmy?

Samo to, same pomysły, samo Lubię ludzi. Bo okazało się, że w ramach budowania komunikacji nie trzeba nic więcej: wystarczy na koszulce samo Lubię ludzi, nie potrzeba twarzy, celebrytów. Samo Lubię ludzi już daje efekt.  Zobaczyliśmy też, że to wiele upraszcza. To są po prostu takie słowa, które świecą. One są ludziom potrzebne. Chodzę w koszulce Lubię ludzi i masa ludzi się uśmiecha. Być może to jest jakiś kontekst do tego, co się dzieje w naszym kraju, a może po prostu wielkie pragnienie społeczne? Ja wiem, że ludzi, którzy lubią ludzi, jest dużo, ale mało kto ma jednorodne środowisko, w którym ludzie się lubią, i może się czuć bezpiecznie. My trochę jesteśmy nadzieją na to, że takie środowisko może powstać. Myślę, że tu nie chodzi nawet o jakieś lokalne doświadczenie drugiej osoby, tylko o doświadczenie całościowe. Żeby było fajnie, żeby w naszym kraju było wiadomo, że się ludzi lubi.

Kampania ruszyła 13 czerwca. Chcę zapytać o reakcje. Jak ludzie reagują? Co możemy już powiedzieć?

Mieliśmy happening na tzw. Patelni w Warszawie, w czasie którego występowało kilka osób, w tym Maciej Orłoś, Michał Pol czy Piotr Cieszewski. Po raz pierwszy uczestniczyłem w wydarzeniu w Polsce, w którym ludzie mówili o wartościach i wszyscy rozumieli, o co chodzi. Wszyscy, okazało się, mamy wspólne wartości. I to jest dla mnie ogromy sukces, że wreszcie jest w tym kraju możliwa dyskusja z poziomu etosu. Że nie ma tak, że mówimy, że prawda jest ważna, ale każdy inaczej rozumie tę prawdę. My zaczęliśmy mówić tym samym językiem i porozumiewamy się z poziomu wartości. To jest nowością. Uważam, że to nie jest tylko naszą zasługą, ale to jest to miejsce i ten czas, kiedy ludzie do tego dojrzeli, zaczęli nad tym myśleć. Ale też na pewno, nie ukrywajmy, to w jakim miejscu jest SZLACHETNA PACZKA i moja wieloletnia misja mówienia ludziom rzeczy dla nich trudnych, bo nowych, przynosi owoce. Ludzie zaczęli myśleć. Już coraz więcej osób w Polsce wie, że jest pomoc i mądra pomoc. To jest taka prosta rzecz. No i spotkaliśmy się.

Czyli zdaniem Księdza ludzie w Polsce lubią ludzi? W czym to się objawia?

Na pewno był taki czas, że myślałem, że jestem sam sobie jeden taki, że lubię ludzi, że mi się produkuje mało negatywnych myśli i raczej w ludziach doszukuję się tego, co dobre, a na co dzień myślę, że ludzie, którzy są koło mnie, się rozwijają. Potem doprowadziłem do sytuacji, w której ja praktycznie w takich środowiskach przebywam na co dzień. Jestem tym szczęśliwcem, że i w pracy, i w duszpasterstwie, sposób odnoszenia się ludzi do siebie jest wystandaryzowany, wysoce pozytywny. Kolejnym etapem było odkrycie, że istnieją inni tacy ludzie na świecie, np. Konrad Kruczkowski. A kolejnym etapem, bo jeszcze nie policzyliśmy, ilu nas jest, jest właśnie to zliczenie się. Kampania Lubię ludzi jest takim sprawdzeniem, jakie mamy siły, jakie mamy zasoby do tego, żeby ten świat zmieniać na lepsze.

Czy Ksiądz uważa, że takie kampanie mogą zmienić wizerunek Polaka, Polki, polepszyć go? Czy w ogóle muszą polepszyć?

Muszą polepszyć w wielu obszarach. Nawet wczoraj, w pociągu, jedna z osób sprowokowanych do rozmowy ze mną przez moją koszulkę mówi: „Bo my Polacy to zawsze narzekamy”. A ja mówię, że proszę tak nie mówić, ponieważ ja też jestem Polakiem, a nie narzekam. I ciągle istnieje u nas taka koncepcja do zawłaszczania koncepcji polskości przez jakieś stereotypy i przez negatywne wzorce. Ja taki nie jestem. Rozumiem, że musimy przedefiniować siebie, że kiedy odkryjemy, że jako Polacy chwalimy się nawzajem, to po prostu zaczniemy tak robić. I to jest praca z poziomu tożsamości, czyli z poziomu etosu. Ja jestem gotowy o takim etosie dyskutować z poziomu polskości, znaczy tego kraju. Ja w ogóle wierzę w etos. Wierzę w to, że nie ma takiego prawa, które byłoby w stanie nad ludźmi zapanować, a etos tak. Etos jest sposobem interpretowania życia i prawa.

Ksiądz Stryczek lubi ludzi dlatego, że…     

…nauczyło go tego przykazanie miłości wzajemnej, czyli Bóg mnie poprowadził taką drogą. Zanim się nawróciłem, raczej szukałem swojego szczęścia, a potem odkryłem, że więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu. Potem doświadczyłem tego szczęścia i jeszcze się uczyłem, co znaczy dawać. I właśnie to dawanie dla mnie jest wyrażone przez miłość wzajemną. Miłość wzajemna i Lubię ludzi to jest jakby osobny kontynent, inny wymiar życia. Wcześniej moje życie koncentrowało się na tym, co było dla mnie najważniejsze, czyli miałem jakiś rodzaj kontroli nad swoim życiem. A kiedy wszedłem w relację wzajemności, straciłem kontrolę, bo jest ta druga osoba, ale zyskałem zupełnie nowe doświadczenia. To wszystko tak naprawdę jest nowe w tym świecie. On jest inny. Nie wiem, czy trudniejszy. Jest inny. Mniej kontrolowalny. Jest większa wrażliwość na zranienia. No ale też dużo więcej satysfakcji.

A ksiądz Stryczek lubi ludzi, bo dzięki temu…

Bo jak lubię ludzi, to jest taka mała nagroda, która mnie spotyka, że wyjeżdżam rowerem na Rynek Podgórski i po drodze mnie nikt nie opieprzy. Ponieważ jesteśmy krajem, w którym ludzie mają w sobie dużo negatywnych emocji, nastawień, i przez lata bardzo często byłem przez różnych ludzi opieprzany, strofowany, pouczany, ponieważ nie funkcjonuje tak jak inni, i to już było powodem, żeby mieć do mnie pretensje. A ja nie jestem w stanie być taki jak inni. Po prostu to nie jest wydziwianie, ja jestem inny. To było okropne. Całe lata się z tym zmagałem. I rozumiem, że pomału dochodzę do tego, że mogę być sobie inny i ludzie mogą patrzeć na mnie życzliwie, lubić mnie. Nauczyłem ich tego, że fajnie jest lubić – jednak musiałem tych ludzi nauczyć. Z jakiegoś powodu to samo nie przychodzi. Ja uczę cały czas, ale, jak jednego nauczę, to on uczy potem kolejne osoby. Np. lubię ludzi polega na tym, że jak mówisz, to nie myśl o tym, co chcesz powiedzieć, tylko czy słuchacz chce tego słuchać. Charakterystyczne w moim środowisku jest to, że jak się pojawia ktoś nowy to zaczyna mówić i wszyscy słuchają. Ale gdy zaczyna mówić w sposób niekontrolowany, to ja od razu daję informację zwrotną, że to jest niewłaściwe, i znowu ta osoba zaczyna tak jak wszyscy słuchać i rozmawiać, porozumiewać się. Czyli na początku miał satysfakcję, że mówi w niekontrolowany sposób, krzywdząc innych, a potem ma satysfakcję z bycia w społeczności, która się słucha nawzajem.

To jeszcze na koniec może zaproszenie do wejścia w świat, w społeczność Lubię ludzi?

Trzeba sobie wyobrazić, że mogę stać się człowiekiem, który jest na tyle piękny, na tyle fajny, że inni po prostu chcą spędzać ze mną czas i czują, że to sprawia, że oni też stają się lepsi. To jest taka myśl przewodnia.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułLubię ludzi, więc… radzę sobie z negatywnymi emocjami
Następny artykułLubię Ludzi – startujemy!
mm
Ks. Jacek WIOSNA Stryczek - lider społeczny, duszpasterz akademicki i duszpasterz ludzi biznesu. Znany z nowatorskich (w tym multimedialnych) kazań i poruszających happeningów. Pomysłodawca i Prezes Stowarzyszenia WIOSNA, które realizuje projekty SZLACHETNĄ PACZKĘ i AKADEMIĘ PRZYSZŁOŚCI. W mediach znany z oryginalnych pomysłów ewangelizacyjnych, np. postawienia konfesjonału przed Galerią Krakowską, albo posypywania głów przechodniów popiołem na Rondzie Matecznego w Krakowie. Laureat wielu nagród m.in. Nagrodę Polskiej Rady Biznesu im. Jana Wejcherta, Gentlemana Roku 2014 czy Nagrodą im. Władysława Stasiaka.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ