Czy Ekstremalna Droga Krzyżowa jest dla kobiet?

Wiele mówi się o tym, że Ekstremalna Droga Krzyżowa to męska duchowość. Nocna wędrówka przez las, wyzwanie fizyczne, zmaganie się z bólem i słabością to raczej elementy męskiego świata. Mimo tego, co roku 40% uczestników EDK to kobiety. W tym roku prawie 25 tysięcy pań wyruszy na nocną drogę krzyżową. Dlaczego?

0
3518
fot. Wojciech Ostrowski

Na EDK wyruszają kobiety w każdym wieku. Idą w grupie znajomych, z chłopakiem, z całą rodziną, ale często wybierają też samotne przejście. Co skłania je do podjęcia tak ekstremalnego wysiłku? Czy EDK to też pomysł dla kobiet?

Porzuć oczekiwania

Kasia usłyszała o Ekstremalnej Drodze Krzyżowej jako projekcie, który powstał w męskim środowisku, dokładnie w Męskiej Stronie Rzeczywistości. Doczytała, na czym polega i obudziło się w niej pytanie –  gdzie tu jest miejsce dla kobiety? Delikatnej, wrażliwej, pełnej emocji… Idzie się kilkadziesiąt kilometrów w nocy, w błocie, jest zimno i ciężko. Czy to w ogóle jest dla kobiet? Zdecydowała, że pójdzie i sprawdzi to. Przeszła. Jak wspomina, przez całą noc nie przemyślała nic konkretnego, nie skończyła EDK z gotowym wnioskiem, planem działania:  „Byłam zła na samą siebie, ze przeszłam tyle kilometrów i nic. Miałam oczekiwanie, że z EDK wyjdę przemieniona, a właściwie nic takiego się nie stało.”

Dopiero po jakimś czasie zrozumiała, że w jej EDK nie chodziło o to, żeby wrócić z konkretnym planem i zacząć działać. Najbardziej istotny okazał się sam fakt, że zdecydowała się pójść na taką wędrówkę i że spędziła wiele godzin w ciszy i w skupieniu: „To była dla mnie szkoła życia. Na co dzień, w moim kobiecym świecie, nie mam takich momentów.” – przyznaje. Dla Kasi EDK to początek pracy nad tym, by między wieloma obowiązkami, pragnieniami i natchnieniami znajdować momenty ciszy, w których zapyta siebie, co jest najważniejsze. Zrozumiała też, że warto panować nad kobiecymi oczekiwaniami, które mogą rodzić niepotrzebne rozczarowania.

Pokonaj lęki

Agnieszka na swoje pierwsze EDK poszła gdy miała 20 lat. Noc, 40 kilometrów, wędrówka przez las – EDK wydawało jej się bardzo atrakcyjnym wyzwaniem. Kojarzyło się jej wtedy „pielgrzymkowo”. Myślała, że będzie szła w grupie, wzdłuż ulicy, rozmawiając, może śpiewając.  Zastała przerażającą ciszę, ciemny las, samotność. Ubrała złote tenisówki – balerinki, wycięte, z siateczkami z boku. Nie było jej ich szkoda, ale gdy na początku wpadła w bagno, zorientowała się, że kryterium wyboru nie było najlepsze. Myślała, że wystarczy mała latarka przypięta do kluczy. Jak przyznaje, ukończyła EDK tylko dlatego, że przyłączyła się do grupy, która była lepiej przygotowana do takiej trasy. Jednym słowem, wszystko było inaczej niż się spodziewała.

Poszła na EDK jeszcze 4 razy. Jej kobieca przemiana? „Zawsze bałam się chodzenia w nocy po lesie, to było coś, co musiałam przekroczyć. A w tym roku, na moją 5. EDK wybrałam trasę samotną. To pokazuje jak EDK mnie zmienia, jak się rozwijam, jak pokonuję swoje ograniczenia. Lęk przed ciemnością i lasem to tylko metafora, za tym idzie o wiele więcej.”

 Ćwicz się w podejmowaniu wyzwań

Gosia zapytana o  EDK mówi, że to wyzwanie, konieczność przekroczenia siebie, przełamania granicy. Podkreśla, że to z pewnością jest męska duchowość. Według niej, odpowiada na potrzeby mężczyzn w kościele: „Czasem faceci nie odnajdują się w tym, co „oferuje” kościół: śpiewy, wzniosłe modlitwy… Facet wolałby pójść, narąbać drewna i dać je siostrom zakonnym”.  Ale bez wątpienia kobiety też mogą się w tym odnaleźć. Jak? Gosia przyznaje, że na co dzień nie podejmuję ciężkich wyzwań fizycznych. A ta droga, gdzie ostatnie 10 km wyciska łzy z oczu, to dla niej okazja do pokonania siebie. „W tym zmęczeniu, gdy nie mam siły iść ani myśleć,  pojawia się czas na spotkanie z samą sobą i z  Bogiem”.

Za pierwszym razem nie ukończyła EDK, pokonał ją ból nogi. Dzisiaj mówi, że żałuję tego, że zrezygnowała, że trzeba było iść, choćby ostatnie kilometry miał trwać wiele godzin. „Widzę, że ludzie którzy idą na EDK to ludzie, którzy nie boją się podejmować wyzwań w życiu.  A to się tyczy tak samo mężczyzn, jak i kobiet. Ja dzięki EDK się ich nie boję.”

Zmierz się z pokusami

Dagmara wyruszała na trasę Ekstremalnej Drogi Krzyżowej już kilka razy. Według niej, kobiety, tak samo jak mężczyźni, na EDK muszą stoczyć wewnętrzną walkę. Chociaż na pewno każdy walczy z własnymi pokusami. „Wyjście w plener, jeszcze nocą, ma w sobie pewien romantyzm, to odkrywanie tajemnicy. Jak tu nie kontemplować takiej chwili? Pojawia się wiele skojarzeń, dawno nieprzeżywanych emocji. Wiele kobiet od razu ma ochotę otworzyć usta i podzielić się bogactwem przemyśleń, refleksji, wspomnień. Niestety, obowiązuje zasada milczenia, bo nie chodzi tu o dzielenie się wrażeniami. Trzeba pokonać tą pokusę.” – opowiada.

Kolejnym kobiecym wyzwaniem, które zauważa, jest konieczność wyjścia poza wewnętrzny świat własnych przeżyć i refleksji i skupienie się na aspektach „technicznych” EDK – kontrolowaniu trasy czy czytaniu mapy. Dla wielu kobiet, która na co dzień zdają się na praktyczny zmysł mężczyzn, to prawdziwe wyzwanie. Dla Dagmary w  czasie EDK jest miejsce dla odkrywania kobiecości, tego, co kobiety najbardziej porusza, ale też co jest dla nich najtrudniejsze.

Wspólna płaszczyzna do życia

Ksiądz Jacek Stryczek, pomysłodawca Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, przyznaje, że EDK to męska duchowość. Ale jeżeli kobiety się w niej odnajdują, to świetnie! Gorzej, kiedy podejmują to wyzwanie nieświadome:  „Słyszałem o pani, która poszła, przeszła 20 km i mówi: „Czemu mi ktoś nie powiedział tego, że to jest męska duchowość!” Była rozczarowana, a przecież mówiliśmy o tym.” Pomysłodawca EDK co roku wyrusza na trasę razem z uczestnikami. Gdy rok temu szedł do Miechowa, zaobserwował nowy wymiar uczestnictwa kobiet w EDK:  „Szły pary, bardzo dużo par, małżeństw. Słyszałem, że często to kobiety zachęcały mężów, żeby poszli z nimi na EDK.  Dla mnie to kolejna odsłona EKSTREMALNEJ DROGI KRZYŻOWEJ, to przestrzeń dla wspólnego przeżycia dla małżonków.” Zapytany o męską i kobiecą duchowość podsumowuje:  „Te dwie duchowości się różnią, ale przecież są wspólną płaszczyzną do życia, nie da się ich rozdzielić.”

Czy kobiety powinny?

Według Dagmary, to co najważniejsze w doświadczeniu EDK, jest wspólne dla mężczyzn i kobiet: „Gdy już zmęczenie odbiera jasność myślenia, na stopach są odciski, ramiona bolą od pierwszej stacji – chodzi o to, żeby się nie poddać. Gdy stawiane kroki są już coraz mniejsze, gdy się okazuje, że w końcowym odcinku jest jeszcze wzniesienie do przebrnięcia – wytrwać. To jest doświadczenie, z którym się muszą na EDK zmierzyć wszyscy.”  A za tym zmaganiem w trakcie nocnej drogi krzyżowej idzie wiele zmagań z codzienności, z życia. Na pewno są inne dla mężczyzn i kobiet, ale dotykają jedynych i drugich.

EDK jest męską formą duchowości. Czy więc kobiety mogą, powinny iść? Dagmara odpowiada: „to chyba trochę jak pytać, czy mężczyźni z kolei powinni, czy mogą,  dbać o piękno myśli”

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ