Kryzys 15 kilometrów przed końcem

0
1711

Na EDK byłem pierwszy raz. O tej inicjatywie dowiedziałem się od mojej dziewczyny, która namówiła mnie na to, za co Jej dziękuję z całego serca. Na początku myślałem, że przejdę bez problemu, tyle pielgrzymek w nogach, więc co to za problem przejść 40 kilometrów. Im bliżej terminu Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, tym więcej było wątpliwości, czy dam radę, noc, las w którym łatwo się zgubić. Wiele wątpliwości, coraz więcej wymówek żeby nie iść.

W końcu nadszedł ten dzień. Plecaki spakowane. Na Mszy Świętej piękna homilia, która potem w momentach kryzysowych motywowała do dalszej drogi. Po Mszy Adoracja Najświętszego Sakramentu, podczas której wszystkie obawy i wymówki poszły w niepamięć. Poczułem, że Jezus, On sam mówi „idź”. Wyszliśmy w grupie razem z moją dziewczyną i moim bratem w drogę.

Pierwsza stacja, potem druga i kolejne. Z każdą, coraz mniej sił, coraz więcej bólu, a zarazem coraz więcej pokory i zaufania do Pana Boga. W kryzysie, który nastąpił około 15 kilometrów przed końcem tej drogi, pierwszy raz naprawdę zacząłem słuchać Pana Jezusa, oddałem wszystkie troski i ból, który nie ustępował, Jemu… Pierwszy raz poprosiłem żeby to On mnie poprowadził.

I doszedłem, obolały, zmęczony, ale szczęśliwy. Gdy weszliśmy do kościoła w Kotłowie, Ksiądz, który czekał, udzielił nam Komunii Świętej. Nie mogłem powstrzymać łez. To najpiękniejsze uczucie. Dzięki tej Drodze, poznałem i poczułem Boga w cierpieniu i zmęczeniu, poznałem Go i zaufałem Mu.

Kuba

ZOSTAW ODPOWIEDŹ