EDK – REJON SŁUPIA NADBRZEŻNA

0
2200

W pochmurne popołudnie 7 kwietnia 2017 roku wokół świątyni p.w. Św. Barbary w Słupi Nadbrzeżnej zbierają się grupy ludzi w różnym wieku. Wszyscy przygotowani do drogi, ubrani w ciepłe i przeciwdeszczowe kurtki, wygodne buty, wyposażeni w latarki czołówki i plecaki z niezbędnymi rzeczami w nocnej wyprawie i każdy ze swoim krzyżem. O godzinie 18-tej ksiądz proboszcz Wojciech Petryk rozpoczyna uroczystą Eucharystię w intencji wszystkich uczestników Ekstremalnej Drogi Krzyżowej Rejonu Słupia Nadbrzeżna. W homilii przestawia drogę Jezusa na Golgotę; Chrystus po długiej modlitwie w Ogrójcu, po walce z szatanem, przyjmuje wyzwanie od Ojca i idzie spełnić Jego wolę – a my, czy jesteśmy gotowi przyjąć wyzwanie i iść za Jezusem. Każdy z uczestników w myśli zadawał sobie to pytanie, czy podołam? Ja jestem tylko grzesznym człowiekiem, więc mogę nie dać rady, braknie sił, ból weźmie górę, upadnę, Jezus też upadał, ale powstawał i szedł dalej do celu wypełnić Wolę Ojca. Ja też pójdę.

Z tej zadumy wyrywają mnie słowa modlitwy wiernych, módlmy się w intencji wszystkich uczestników Ekstremalnej Drogi Krzyżowej wyruszających na trasę Srebrną Świętej Faustyny, aby spotkali się z Chrystusem i pozostali z Nim w wiecznej przyjaźni. Kończy się Msza Święta, jeszcze pamiątkowe zdjęcie przed Ołtarzem i wyruszamy na trasę . Mowa jest srebrem, chociaż ta droga ma być w milczeniu, ale to będzie mowa duszy, tak jak uczy nas rozmawiać z Jezusem święta siostra Faustyna. Z bramy kościoła wychodzi 65-cio osobowa grupa . Na pierwsze wzniesienie wspinamy się razem. Idą z nami ludzie, którzy nie mogą pójść na całą trasę, ale chcą nas odprowadzić, tak jak odprowadza się kogoś wyruszającego w podróż. Pierwsza Stacja –rozważanie czyta ksiądz Wojciech, idziemy w grupie, ale każdy w swojej medytacji. Dochodzimy do miejscowości Nowe, w oknach widać oświetlone obrazy Matki Bożej, oświetlone krzewy przydrożne ,tak ludzie witają Jezusa, bo to On podąża na przodzie. Druga Stacja – rozważanie czyta pani Teresa. Idziemy dalej i pomału formują się małe grupki. W różnym tempie dochodzimy do Trzeciej Stacji. Wspólne rozważanie i dalej w drogę. Między uczestnikami dyskretnie przewija się Pani Jadwiga Drabik właścicielka Piekarni w Lasocinie z gorącymi bułeczkami, aby wzmocnić idących. Jest tak bardzo związana z naszą parafią, zawsze służy pomocą i w tej drodze też chciała mieć swój udział. Na trasie widać coraz więcej pojedynczych osób zanurzonych w rozmyślaniach nad własnym życiem. Kolejne spotkanie przy kościele w Lasocinie, przy tej Stacji Jezus spotyka Matkę. Idąc dalej zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie bez Maryi, co Ona czuła jak patrzyła na Syna, jak mocno ufała Bogu, wyciszam się i słucham jakie wskazówki da mi Jezus . Droga przez las, ciemność, szelest przebiegającej zwierzyny, napięcie nerwów , strach ,obawa i nagle w dali widać migocące światełko. Ulga nie jestem sama, ktoś idzie niedaleko. Dochodzimy do Piątej Stacji rozważanie czyta Student z Lublina.

Ruszamy dalej pojedynczo i kilku osobowych grupkach. Zbliża się północ. Wieje chłodny wiatr, a my wchodzimy a drogę polną miedzy sadami. Panuje cisza, słychać tylko stukot kijków i widać migocące światełka. Dochodzimy do kolejnej Stacji, ci którzy doszli wcześniej odpoczywają. Łyk ciepłej herbaty, kostka czekolady, by wzmocnić siły i dalej w drogę. Czuję coraz większy ból w kręgosłupie, nogi zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Idę jak przymuszony Cyrenejczyk. Znowu się zastanawiam nad sobą, ile rzeczy w życiu codziennym robię z przymusu, a gdzie miłość? I proszę, Panie naucz mnie prawdziwej miłości do moich bliskich, do wszystkich ludzi do tych dobrych i złych, bo Ty ukochałeś nas wszystkich. Jesteśmy na półmetku to Siódma Stacja- drugi upadek Pana Jezusa – czyta Wioletta. I dalej w drogę. Jest coraz trudniej. Idzie obok mnie pan Turbiasz , który przyjechał z Wrocławia, aby uczestniczyć w naszej ekstremalnej drodze. Słyszę jak rozmawia przez telefon z żoną- już dochodzimy do Wółki Tarłowskiej. Później mi zdradza, że mieszkańcy Sulejowa chcą wyjść nam na spotkanie w Hermanowie. Dochodzimy do figurki w Hermanowie, a tam oczekuje grupa ludzi ze świecami w rękach. Witają Jezusa i idą z nami do swojej miejscowości. Wspólna modlitwa przy pięknie oświetlonym Krzyżu. Oni powierzają Mu swoje sprawy, my wędrujący dziękujemy, że nas podźwignął i dodał sił przez tych ludzi wyrwanych z głębokiego snu chcąc się dołączyć do naszej drogi.

Jesteśmy już pod Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym. Przygotowany ołtarzyk. Tu jest żywa figura cierpiącego Pana. Jest to placówka dla dzieci niepełnosprawnych. Chwila zadumy, ileż my Im zawdzięczamy, jak pokornie znoszą swoje cierpienie, ile ludzkich dusz zbawiają. Jezu pozwól mi się uczyć od nich pokory. Rozważanie ,modlitwa i wyruszamy dalej drogą przez las do Wesołówki. Idę na końcu. Przede mną dzielnie kroczy pani Zofia 79-letnia kobieta. Na wzniesieniu pomaga jej Kasia –studentka z Lublina. Obok idzie pani Leokadia lat 66 mieszkanka Tarłowa, jak mi zdradziła przeszła 20 pielgrzymek w swoim życiu, ale chciała się sprawdzić w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej .Ostatnie kilometry umila nam śpiew ptaków mieszkających w naszych nadwiślańskich zaroślach. Docieramy do Doliny Bożego Miłosierdzia, a tam już czeka grupa uczestników, która pokonała 43 km trasę wraz z księdzem Wojciechem. Nasz ksiądz proboszcz na każdym odcinku swego działania to KSIĄDZ EKSTREMALNY. Ostatnia Stacja – rozważanie, modlitwa , pieśń Zwycięzca śmierci i szatana i ciche westchnienie każdego uczestnika – Jezu dziękuję Ci, że szedłeś zemną i proszę, pozwól mi zostać z Tobą.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ