Jak być piękną kobietą? Mówię o sobie, a nie o innych

Jakiś czas temu razem z trzema dziewczynami zaczęłyśmy prowadzić warsztaty z „Piękna myśli”. W skrócie są o tym jak już na poziomie myśli być kobietą jaką pragniesz być, czyli ogólnie rzecz ujmując wolną od negatywnych myśli, postawy osądzania, potrafiącą wchodzić w relacje, które wcześniej raniły i wydawały się niemożliwe.

0
3317

Jakiś czas temu razem z trzema dziewczynami zaczęłyśmy prowadzić warsztaty z „Piękna myśli”. W skrócie, są o tym, jak już na poziomie myśli być kobietą jaką pragniesz być, czyli ogólnie rzecz ujmując wolną od negatywnych myśli, postawy osądzania, potrafiącą wchodzić w relacje, które wcześniej raniły i wydawały się niemożliwe. Mogę powiedzieć, że od tego czasu postanowiłyśmy, że „Piękno myśli” stanie się częścią naszego stylu życia, a to co wypracowałyśmy na warsztatach zaledwie początkiem naszej drogi. I tak z naszej codzienności i uważności powstają kolejne historie, które z czasem przeradzają się w strategie ułatwiające i upiększające życie.
Ale po co Wam to wszystko piszę? Bo niedawno w ramach poszukiwań odkryłam coś dla mnie genialnego, a zarazem niebywale prostego!

Nie wiem czy zastanawialiście się, czym różni się kłótnia od rozmowy? Albo co sprawia, że gdy mamy trudne emocje, to najczęściej stają się one przyczyną konfliktu i wzajemnego obwiniania? Wiecie co? Jedna prosta, wręcz banalna rzecz. Zamiast mówić o sobie (o tym co czujemy, jak się czujemy) zaczynamy mówić o innych. Całą naszą uwagę skupiamy na drugiej osobie, na tym co zrobiła lub nie zrobiła, zamiast skoncentrować się na sobie. No ale do konkretów, żebyście coś z tego zrozumieli. Będzie o wakacjach w Chorwacji, bo tutaj to odkryłam, a pisząc ten artykuł to wciąż tu jestem.

Więc taka sytuacja… jesteśmy na dzikiej, pustej plaży z dwojgiem naszych dzieci i moim bratankiem. Moja dwuletnia córka zostaje ze mną, a mąż z pozostałą dwójką idzie się przejść w poszukiwaniu skarbów, czytaj muszli i krabów. Za jakiś czas na plaży zjawiają się nowi plażowicze z dużymi psami puszczonymi wolno, a jeden z nich to Rottweiler.  Za chwilę pojawia się grupa chłopaków z alkoholem i głośną muzyką. W mojej głowie pojawia się jedna myśl: „jak najszybciej się ewakuować”. Jest tylko jeden problem – jestem sama z namiotem, 3 rowerkami, przyczepką, kocem, ręcznikami, mnóstwem rozrzuconych zabawek i małą H. Po godzinie wraca mój mąż z dziećmi i zaczynam mówić… że dlaczego go tak długo nie było, że zostawił mnie i H. samą… i wtedy w głowie włącza mi się „czerwona lampka”, że przecież wczoraj zainspirowana jedną z książek Jaspera Juula postanowiłam nie obwiniać innych za to co czuję, tylko mówić o tym, co czuję. Szybko przepraszam i zaczynam mówić już inaczej… że przez ten czas kiedy byłam tu sama z H. zjawili się nowi plażowicze, że bałam się psów, które były tak blisko nas, że jeden z nich zabrał piłkę H. i nie reagował na wołanie właściciela, że Ci chłopcy, którzy przyszli wykrzykiwali do mnie coś, czego nie rozumiałam itd. Co zrobił mój mąż? Przytulił mnie i powiedział, że gdyby tylko wiedział, co się dzieje natychmiast by przyszedł. Analizując tą sytuację wieczorem poczułam radość, że zamiast wzajemnego obwiniania i przedstawiania swoich racji dostaliśmy od siebie zrozumienie i wsparcie.

I druga sytuacja. Kolejny dzień nadal w klimacie małej, chorwackiej, nadmorskiej miejscowości. Wracamy z plażowania, jedno z dzieci nie czeka na nas tylko jedzie na rowerze w stronę domu. Po chwili tracimy go zupełnie z pola widzenia. Drugie wywraca się na rowerze a mała H. płacze, że chce na rączki i kładzie rowerek na środku ulicy. Proszę męża, by pobiegł do przodu, a ja zajmę się dwójką. Gdy docieram do miejsca, gdzie mąż rozmawia z synem słyszę „Myślałem, że możemy Ci zaufać, ale ty jesteś nieodpowiedzialny itd…”. Widzę jak mój syn przyjmuje postawę ochronną, jego ciało jakby się kurczy, oczy wpatrzone są w betonową drogę, z ust wypływa ciche „Przepraszam”.  Wtedy znów zaświeca mi się „czerwona lampka”. Podchodzę do niego i mówię „Wiesz, kiedy tracę Cię z oczu, to czuję niepokój, bo nie wiem gdzie jesteś i co się z tobą dzieje. Jesteśmy w obcym państwie a ty nie znasz tego języka, więc jeśli się zgubisz trudno Cię będzie odnaleźć. Droga po której jedziesz jest dość ruchliwa i boję się, że nie zdążysz na czas z niej zjechać gdy pojedzie auto”. Wtedy głowa podnosi się do góry, w niebieskich błyszczących oczach znów gonią radosne iskierki a z usta pada „Dobrze mamo, będę na Was czekał”.

Czy z czasem „Mów o sobie a nie o innych” stanie się jedną ze strategii „Piękna myśli”, czas pokaże. Jedno wiem na pewno – ta mała rzecz, by skupiać się na sobie, próbować dostrzec i zrozumieć swoje emocje, a nie patrzeć i oceniać drugiego, potrafi w relacji zmienić wszystko!

A Ty? Jaką sytuację dziś zmienisz?