Jak opisać chrześcijaństwo w kilku zdaniach

Często zastanawiam się, czemu zadaję sobie oczywiste pytania, których inni sobie nie zadają.

0
5066

Przez ostatnie kilka tygodni właściwie cały czas mówię o tym samym, o tym, jak żyć z perspektywy nauk Jezusa. Dzięki temu poukładało mi się to w całość, więc chciałbym spróbować wam powiedzieć o chrześcijaństwie, ale od razu o całym, o wszystkim za jednym razem.

WYJŚĆ POZA BIOLOGIĘ, NADPRZYRODZONE RELACJE – DWIE RZECZY WYNIKAJĄCE Z EWANGELII

Próbuję od lat z lotu ptaka zrozumieć chrześcijaństwo, i wygląda na to, że Ewangelia i chrześcijaństwo zajmują się tak naprawdę dwiema rzeczami. Po pierwsze tym, żeby nas wyprowadzić z horyzontu życia wyznaczonego przez biologię, wyznaczonego przez to, że jesteśmy częścią ewolucji. Jezus chce nas przenieść wyżej. Mówi do nas, że jeśli się tu urodziliśmy, w naszej biologii, w procesie ewolucji, to trzeba się nam narodzić powtórnie, by żyć w innym, nadprzyrodzonym świecie. Zaś drugą rzeczą, którą zajmuje się chrześcijaństwo, są relacje. Jesteśmy religią relacji. Najważniejsze przykazanie chrześcijan to przykazanie miłości wzajemnej. Bóg chrześcijan to Bóg miłości. Trójca Święta to relacje. Tak naprawdę chrześcijaństwo więc zajmuje się tym, aby budować nadprzyrodzone relacje, w tym relacje z Bogiem, a nie tylko relacje na poziomie biologicznym.

Jak tak o tym myślę od jakiegoś czasu, to zaczęło mi się to układać w głowie, o co w tym wszystkim chodzi.

CHRZEST, BIERZMOWANIE, SAKRAMENT CHORYCH

Zacznijmy od chrztu. W chrześcijaństwie sam fakt, że ktoś urodził albo spłodził dziecko, nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie powinniśmy, jako chrześcijanie, zbytnio się zachwycać macierzyństwem, bo zwierzęta też rodzą dzieci, swoje dzieci, i też je wychowują. To jest tylko i wyłącznie biologia, chemia mózgu. Inaczej się jednak ma sprawa, gdy człowiek, który ma dzieci, nie buduje z nimi tylko relacji biologicznych, ale przechodzi na wyższy poziom budowania relacji, czyli na poziom nadprzyrodzony. Przy chrzcie ładnie się mówi, że małe dziecko będzie teraz dzieckiem Bożym. Nie wolno więc już z tym drugim człowiekiem budować relacji wynikających tylko z biologii. Samo to, że organizm do czegoś popycha matkę czy ojca, nic nie znaczy dla chrześcijan. Ta relacja powinna być nadprzyrodzona. W tym kontekście nie powinna dziwić historia, kiedy to pewnego dnia Maryja razem ze swoimi krewnymi przychodzą i krewni ci krzyczą do Jezusa: „Oto matka twoja na dworze czeka!”, a On mówi: „Któż jest moją matką? Którzy są moimi braćmi? Ci, którzy pełnią wolę Boga.” Wypiera się macierzyństwa biologicznego na rzecz relacji nadprzyrodzonej. Chrzest jest właśnie takim aktem zmiany relacji.

Idąc tym tropem, bierzmowanie znowu oznacza, że człowiek w samodzielnym życiu podejmuje wyzwania, i chodzi o to, aby w tych wyzwaniach nie myślał, nie postępował tylko na podstawie swojej biologii, tylko działał z perspektywy nadprzyrodzonej.

Podobnie jest z sakramentem chorych. Choroba jest częścią naszego biologicznego życia. Tak nas ukształtował proces ewolucji, że chorujemy i potem umieramy. Możemy chorować biologicznie albo możemy zmienić relację do swojej choroby, do samego siebie na rzecz relacji nadprzyrodzonej, czyli możemy popatrzeć na to z innej perspektywy, że nie chodzi tylko o to życie tu na ziemi, ale o coś więcej.

MAŁŻEŃSTWO KONTRA CELIBAT

Najciekawiej wygląda zestawienie małżeństwa i celibatu, bo chrześcijaństwo się nie może zdecydować, co jest lepsze. Z jednej strony: Jezus był celibatariuszem. Nie miał żony. Święty Paweł mówi: „Dobrze by było, abyście byli tak jak ja” (por. 1Kor 7,7), czyli bezżenni. Na podstawie tych słów przez wieki wykształciło się takie przekonanie w Kościele, że wyższym powołaniem jest powołanie celibatariuszy: księży, sióstr, zakonników.

Z drugiej strony wyobraźmy sobie, że jesteśmy religią, która podnosi rangę celibatu. W rezultacie nie będzie małżeństw, nie będzie dzieci, czyli byłaby to religia od początku skazana na porażkę, na wygaszenie. Nie ma w naszej religii również odwagi, żeby powiedzieć, że miłość między ludźmi jest zła i posiadanie dzieci jest złe. Mamy  przecież sakrament małżeństwa.

Jak się ma jedno do drugiego? Gdzie jest równowaga? Otóż dokładnie w tym samym. Sakrament małżeństwa oznacza, że ludzie budują z sobą relację nie tylko biologiczną, tak jak podpowiada im natura, ale też nadprzyrodzoną, na innym poziomie. Celibat oznacza wezwanie do praktykowania nadprzyrodzonych relacji. W obydwóch przypadkach jest dokładnie to samo. Choć wydaje się, że to są dwa zupełnie różne powołania, w jednym i drugim chodzi o budowanie relacji z ludźmi na poziomie nadprzyrodzonym. Z tej perspektywy nie ma sensu mówić, co jest lepsze. Chrześcijanie nie mówią, co jest lepsze. Chrześcijanie mówią, że należy budować relacje nadprzyrodzone.

ASCEZA

W chrześcijaństwie był też taki trend do cierpiętnictwa: asceza, pokuta. Przez wieki wydawało się, że bycie dobrym chrześcijaninem polega na tym, że trzeba się biczować. Tak naprawdę jednak w ascezie, czyli w tym praktykowaniu umartwień ciała tutaj, w tym naszym biologizmie, nie chodzi o to, żeby zadać sobie cierpienie, tylko żeby siebie ogarnąć, ogarnąć swoją biologiczność, by być zdolnym do przejścia na poziom nadprzyrodzony. Dokładnie do takie takiego przejścia, jak zrobił to Jezus w czasie 40 dni na pustyni . Zmagał się wówczas ze swoją biologicznością, doszedł do jej kresu, i na końcu, zmagając się z pokusami, przeniósł się na poziom duchowy.

Z tej perspektywy również możemy lepiej zrozumieć takie zdanie, które mówi Jezus: „Trzeba się zaprzeć samego siebie” (Mt 16,24; Mk 8,34 i Łk 9,23;14,26), które oznacza, że nie ma sensu myśleć swoją biologią, tylko trzeba przyjąć inny punkt widzenia, czyli nadprzyrodzony. „Zaprzeć się samego siebie”, czyli wyrwać się ze swojego biologizmu na wyższy poziom.

KRZYŻ I EUCHARYSTIA

I właściwie ten prosty schemat tłumaczy, czym jest chrześcijaństwo i o co chodzi w Ewangelii. Z tego pułapu można wszystko sobie poukładać i to wszystko pasuje, jako jedna całość.

Intencją Jezusa nie było to, żeby wszyscy ludzie, tak jak On, nie mieli żon, nie byli w związkach. Intencją było, żeby ludzie, tak jak On, budowali relacje nadprzyrodzone, żeby żyli nadwyżką życia, życiem nadprzyrodzonym. Do tego chciał nas przeprowadzić.

Ostatecznym zwieńczeniem tego jest krzyż, który przemawia do nas słowami: „I tak umrzemy. Taka jest nasza biologia – i tak umrzemy”. Jezus mówi: „Nikt mi mojego życia nie odbiera. Sam je oddaję” (por. J 10,18), czyli umiera nie dlatego, że jest ograniczony biologią, tylko umiera dlatego, że chce przejść do innego świata. Jest to zresztą wyrażone w przypowieści o przewrotnych rolnikach, kiedy na końcu pan wysyła swojego syna, wiedząc, że go zabiją . Wysyłając go, nie jest mordercą; wysyła go na przejście z jednego świata do drugiego.

Tak mi się to poukładało w głowie. W tym też widać sens i znaczenie życia sakramentalnego i tego, co nas, chrześcijan, powinno wyróżniać, że nie negujemy biologii, ale z perspektywy biologii przechodzimy do świata nadprzyrodzonego, w którym żyjemy, myślimy i budujemy relację.

A eucharystia, komunia? To takie spotkanie. Eucharystia to jest tak, jakby ktoś był w związku nadprzyrodzonym i regularnie się spotykał. Tak właśnie traktuję też mszę niedzielną. Msza, eucharystia to są regularne spotkania w sferze nadprzyrodzonej.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułManifest Lubię Ludzi
Następny artykułDaj się poznać!
mm
Ks. Jacek WIOSNA Stryczek - lider społeczny, duszpasterz akademicki i duszpasterz ludzi biznesu. Znany z nowatorskich (w tym multimedialnych) kazań i poruszających happeningów. Pomysłodawca i Prezes Stowarzyszenia WIOSNA, które realizuje projekty SZLACHETNĄ PACZKĘ i AKADEMIĘ PRZYSZŁOŚCI. W mediach znany z oryginalnych pomysłów ewangelizacyjnych, np. postawienia konfesjonału przed Galerią Krakowską, albo posypywania głów przechodniów popiołem na Rondzie Matecznego w Krakowie. Laureat wielu nagród m.in. Nagrodę Polskiej Rady Biznesu im. Jana Wejcherta, Gentlemana Roku 2014 czy Nagrodą im. Władysława Stasiaka.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ